Polecamy piękny szlak z Kasprowego Wierchu na Czerwone Wierchy ;-) Pamiętajcie, że noclegi na Podhalu mamy dla Was na: http://www.nocowanie.pl/regiony/podhale/ Jesień 1-dniowej wyprawy w Tatry. W poprzednim poście umieściłem fotorelację z wędrówki tatrzańskiej z Zakopanego - Kuźnic na Przełęcz Świnicką. Następnym etapem wycieczki było przejście trasy (czerwonym szlakiem) z Przełęczy Świnickiej(2051m) do Kasprowego Wierchu(1987m) przez Skrajną Turnię(2096m i przez Beskid(2012m Przełęcz Świnicka (2051m i Świnica(2301m z okolic Przełęczy Świnickiej(2051m w kierunku Skrajnej Turni(2096m Turnia(2096m z okolic Skrajnej Turni(2096m na Dolinę GąsienicowąWidok ze Skrajnej Turni(2096m na Beskid(2012m)i Kasprowy Wierch(1986m)Krajobraz ze Skrajnej Turni(2096m ze Skrajnej Turni(2096m na grań pomiędzy Kasprowym Wierchem a Kondracka KopąTa część trasy jest chyba najbardziej wszystkim znana. Bardzo dużo turystów po wjeździe kolejką na Kasprowy Wierch udaje się w stronę najbliższego 2-tysięcznika (Beskidu - 2012m) i właśnie Przełęczy Świnickiej(2051m). Opisywać zatem trasy nie ma sensu. Trudności technicznych żadnych, minimalne przewyższenie (około 120m)... Pogoda cały czas dopisywała. Turystów zadziwiająco niewiele, biorąc pod uwagę, że kolejka na Kasprowy była czynna. Krajobrazy po drodze - niesamowite! nastąpi... :-) Krajobraz z okolic Skrajnej Turni(2096m na grań pomiędzy Kasprowym Wierchem a Kondracka KopąKrajobraz z okolic Skrajnej Turni(2096m na Beskid(2012m)i Kasprowy Wierch(1986m)Krajobraz z okolic Skrajnej Turni(2096m w kierunku Beskidu(2012m - Beskid(2012m Beskid(2012m w kierunku Doliny GąsienicowejPierwsze chmury nad Czerwonymi Wierchami. Widok z Beskidu(2012m chmury nad Beskidem Widok z okolic Kasprowego Wierchu(1987m
Nagranie pokazuje przejście od Kasprowego Wierchu przez Beskid, Skrajną i Pośrednią Turnię - na Świnicką Przełęcz i dalej na Świnicę (2301 m).
Na szczycie znalazłem jednego kompana, wymieniliśmy kilka zdań, po czym mogłem wreszcie odetchnąć. Widoki były świetne, ale, bo przecież zawsze musi jakieś być, nisko nad Orlą Percią świeciło słońce i w tamtym kierunku też nie mam fotek, bo i tak by nic dobrego z nich nie wyszło. Ehh, smuci mnie to jeszcze do teraz. No ale pewnie kojarzycie, że widać tam Kozi Wierch, Granaty itd. Oczywiście przy dobrej pogodzie zobaczycie też Lodowy Szczyt, Rysy, Mięguszowieckie Szczyty i nawet Gerlach. Zaskakująco mały wydał mi się Kościelec, którego tak wielbię. Cudownie za to wyglądało morze chmur, nadciągające od północy. Wreszcie doczekałem się takiego widoku w Tatrach. Piękna Grań Hrubego i nieco schowany Krywań Co jeszcze widać ze Świnicy? Przede wszystkim grań Hrubego Wierchu i piękną piramidę Krywania, a w przypadku dobrej pogody, odległe Niżne Tatry. Nie wolno również zapomnieć o grani prowadzącej w stronę Kasprowego Wierchu, gdzie pokazuje się też Giewont, no i o ciągnących się dalej szczytach Tatr Zachodnich, z najwyższą w tamtej części gór Bystrą. Na pewno jest co oglądać, bo nawet Hala Gąsienicowa wyglądała ciekawie z tej perspektywy. Zwłaszcza to nadciągające morze chmur tworzyło klimat. Tylko czekałem, aż znajomy mi Wielki Kopieniec skryje się pod tą puchatą kołderką. Panorama ze Świnicy. W oddali Kasprowy Wierch i Giewont. No i Babia Góra na horyzoncie Szczyt nie jest zbyt rozległy, ale spokojnie można tu znaleźć ciut miejsca na odpoczynek. A tego właśnie potrzebowałem. Wygrzebałem jakieś słodkości z plecaka, uzupełniłem płyny i kręciłem głową dookoła, oglądając panoramę. Na górze nie zabawiłem jednak zbyt długo. W końcu wcisnąłem aparat do plecaka i przełączyłem się w tryb koncentracji. No i co się okazało? Że zejście wyjątkowo szło mi lepiej, niż podchodzenie. Ewenement jakiś, bo nie zdarzało mi się to nigdy, ale po prostu wiedziałem już mniej więcej, jakie przeszkody mnie czekają i jak się za nie zabrać. Wielki Kopieniec pochłaniany powoli przez chmury Krótka grań, potem ta ścianka i coraz sprawniej obniżałem się wzdłuż szlaku. W niektórych miejscach rezygnowałem z dotykania łańcuchów, a w innych śmiało korzystałem z ich pomocy. Kwestia uwagi i spokoju. I tak pokonując kolejne płyty, dotarłem pod Wrótka, gdzie przywitał mnie stary znajomy – Żleb Blatona. W tym miejscu postanowiłem wyciągnąć już aparat, bo przekraczanie tego miejsca może być ryzykowne, ale nie jest zbyt trudne technicznie. Ścieżka nie jest jednak zupełnie pozioma. Wracając ze szczytu Świnicy, teren bardzo nieznacznie się wznosi. I tutaj też spotkałem pierwszych, podchodzących turystów. Żleb Blatona w drodze powrotnej To chyba też dobre miejsce, żeby przypomnieć trochę niepisanych zasad, na temat poruszania się w takim terenie. Otóż w górach opłaca się być cierpliwym i dobrze o tym pamiętać, korzystając ze sztucznych ułatwień. Optymalnie, jeżeli z jednego przęsła korzysta w tym samym czasie jedna osoba. Jeżeli szarpniecie za łańcuch i przygnieciecie komuś palce do skały, w najlepszym przypadku zetkniecie się ze spojrzeniem pełnym chęci mordu. Gorzej, jeśli pozbawicie kogoś równowagi. Tak więc bądźcie cierpliwi, idźcie w swoim tempie, a ewentualnie w łatwiejszych miejscach zatrzymajcie się i przepuście tych, którzy idą za wami szybciej. Ja tego problemu nie miałem, bo ze szczytu schodziłem o porze, w której inni dopiero podchodzili do góry. Dolina Gąsienicowa Wymieniałem więc kolejne „cześć”, rozmawiałem chwilę z kolejnymi grupami, kiedy nagle przywitała mnie czyjaś uśmiechnięta twarz. „Nie poznajesz mnie? Robiliśmy sobie wczoraj zdjęcia na Chłopku”. Tak! Od razu sobie przypomniałem, że to ten sam turysta, z którym poprzedniego dnia rozmawiałem na przełęczy. Jakie jest prawdopodobieństwo, że dwóch obcych ludzi, wybierze w ciągu dwóch dni te same szlaki i na nich się spotka? Nie wiem, ale takie górskie, krótkie pogawędki są naprawdę miłym przerywnikiem samotnych wędrówek. Pozdrawiam! Najtrudniejsze już za mną, więc obniżam się niespiesznie Wiedziałem za to, że od tego miejsca będzie już łatwiej. Owszem, są jakieś niewielkie przeszkody skalne, przydatne są momentami ręce, ale to już nic, co budziłoby jakąś specjalną grozę. Tak więc mając przed sobą grań prowadzącą w stronę Kasprowego, a po prawej piękne chmury, powoli obniżałem się w stronę Przełęczy Świnickiej. Moja poranna eskapada dobiegała powoli do końca, a ja w bezpiecznym i jednym kawałku, mogłem się już nieco rozluźnić. Lubię to uczucie, które towarzyszy człowiekowi, kiedy upora się już z trudnościami na szlaku. Sporo satysfakcji, ale też trochę ulgi. Bo owszem, mogłem się poobijać w drodze powrotnej do Kuźnic, ale wymagałoby to już nieco więcej starań z mojej strony, niż gdzieś w podszczytowych partiach Świnicy. Wracam na Przełęcz Świnicką Tymczasem powoli rozważałem, który wariant zejściowy wybrać. Nie było to jednak takie proste, bo zaczynałem odczuwać już dosyć mocny ból stóp. Czułem się znakomicie, poza tą jedną dolegliwością, która w górach niestety bywa mocno uciążliwa. Szlak w dalszej części prowadzi przez Pośrednią i Skrajną Turnię, a przynajmniej tak mogłoby się wydawać z daleka. Na moje szczęście i ku radości moich dolnych kończyn, ścieżka trawersuje zbocze po południowej stronie, więc ominęły mnie trudy kolejnych podejść. Tutaj mogłem sobie już dreptać powoli z nogi na nogę, ciesząc się świetną pogodą i rozległym widokiem na południe. Tyle tylko, że stopy bolały mnie już nie na żarty. Przed sezonem zmieniłem buty, później zmieniłem wkładki, potem jeszcze skarpetki i… niewiele to dało. No powiedzcie mi, czy tak ma być i wy też przeżywacie taki ból po dwóch dniach chodzenia, czy to ze mną jest coś nie tak? Macie na to jakieś sposoby? Nie ukrywam, że trochę psuło mi to wędrowanie i to mimo tego, że ogólnie czułem się doskonale. Trawers zbocza z widokiem na Tatry Zachodnie Dotarłem w końcu do Przełęczy Liliowe, granicznego miejsca pomiędzy Tatrami Wysokimi, a Zachodnimi i rozbiłem obóz. Położyłem się w przybierającej odcienie rudego trawie i miałem ochotę leżeć tam godzinami. Było słonecznie, ciepło, a przede mną chmury wiszące nisko nad Doliną Gąsienicową. To była też pora, żeby wreszcie dłużej odpocząć i coś zjeść. Do samego końca zastanawiałem się, który szlak zejściowy wybrać. No i uznałem, że tutaj na górze jest tak ładnie, że przejdę się granią w stronę Kasprowego Wierchu i stamtąd zielonym szlakiem udam się do Kuźnic. Przy okazji chciałem zerknąć, jak ten odcinek wygląda, bo nigdy wcześniej jeszcze nim nie szedłem. Z małym grymasem zerwałem się na nogi i ruszyłem przed siebie, mijając jeszcze Beskid. Trawy przybrały już piękny, rudy kolor Kasprowy Wierch na wyciągnięcie ręki. Tłum uśmiechniętych, rozgadanych turystów i ja. Z niechęcią pokonujący ostatnie schody w drodze na szczyt. Miało być już jednak tylko w dół, prosto do Kuźnic, gdzie chciałem zakończyć tę bardzo przecież udaną wycieczkę. Rzuciłem jeszcze wzrokiem w stronę Świnicy, upewniłem się że Giewont ciągle stoi w tym samym, co od milionów lat miejscu, po czym ruszyłem w dół. Nie zatrzymywałem się już ani na sekundę. Zielony szlak w początkowym fragmencie nie należał do specjalnie wygodnych, a ja na niewygody stałem się strasznie podatny jakoś tak w okolicy Przełęczy Liliowe. Dużo kruchego podłoża dotkniętego erozją, co nie ułatwiało sprawy, zwłaszcza na zejściu. Widoki miałem za to całkiem niezłe. Przed sobą przykrywające Zakopane chmury, a po lewej Czerwone Wierchy. Otoczenie jest całkiem ładne Po czasie i to przestało mnie jednak zajmować, a wzrok utkwił na dobre w okolicach butów i kolejnych kamieni. Stawiałem krok za krokiem i zacząłem się zastanawiać, dlaczego ci wszyscy ludzie tak późno wyszli na szlak. Przecież zaraz zastanie ich noc. No ale racja, zjadą sobie w razie czego kolejką. Wiecie, przyzwyczajony byłem, że nasze wycieczki kończyliśmy późnym popołudniem i dopiero po chwili do mnie dotarło, że to ja nadzwyczaj wcześnie schodzę już w doliny. Nie było jeszcze nawet jedenastej, co trochę namieszało mi w głowie. Oddałem się więc w całości maszerowaniu. To był naprawdę udany dzień, tyle że czekało mnie ponad dwie godziny schodzenia na obolałych stopach. Nic przyjemnego. Pokonywałem kolejne zakosy, czasami gdzieś na chwilę przysiadłem i tak kawałek po kawałku mijałem kolejne piętra roślinności. Trzymam dobre tempo, a wszystko dlatego, że mam już serdecznie dość Stan szlaku znacząco się poprawił, dzięki czemu i moje tempo wzrosło. A kiedy wreszcie znalazłem się w lesie wymyśliłem, że jest tylko jedna skuteczna metoda, żeby jeszcze szybciej rozprawić się z trasą: bieg. Tak więc ścisnąłem lepiej paski plecaka i tam gdzie się dało, zbiegałem. I w zasadzie zadowolony z siebie byłem, bo i dystans kurczył się w mgnieniu oka, a mnie bolało jakby mniej. A może to był tylko taki efekt placebo? Nie miało to znaczenia, bo wkrótce minąłem stację przesiadkową kolejki, gdzieś tam mignęły mi Myślenickie Turnie, a teren dość konkretnie się wypłaszczył. No i jak to zazwyczaj bywa, jeżeli czegoś się bardzo mocno chce i wykorzysta zaawansowane techniki wizualizacji, koncentrując wszystkie myśli na upragnionym celu, to… nie stanie się absolutnie nic. Zejść bowiem należy samemu. Pewnie zachwyciłbym się widokami, gdyby nie ból stóp. Byle niżej Czekałem na widok zabudowań i schodziłem, czekałem i schodziłem. Schodziłem i czekałem. Trwało to całą wieczność, ale w końcu wypatrzyłem to, czego tak bardzo pragnąłem: lśniący i biały bus marki nieznanej i uśmiechnięty pan kierowca, który z prawdziwą i wcale nieudawaną uprzejmością zaprosił mnie do wnętrza tego wehikułu. Cóż za wygodne siedzenia! Z trudem powstrzymałem westchnienie rozkoszy, co by współpasażerów nie straszyć. Z Kuźnic w mgnieniu oka zjechaliśmy na parking i tak oto domknąłem zaplanowaną rano pętelkę. Najlepiej wydane trzy złote w dziejach tego bloga. Ostatnia prosta i wycieczka na Świnicę stanie się przeszłością Świnica to trudny szczyt, ale ta opinia jest chyba powszechnie znana. Nie są to jakieś ekstremalne trudności techniczne, poza tym szlak obwieszony jest ułatwiającymi sprawę łańcuchami, ale nie poleciałbym go raczej na pierwszy kontakt z Tatrami Wysokimi. Dlaczego nie? Bo nic o tobie nie wiem. Nie wiem, jak reagujesz na ekspozycję, czy nie przeraża cię taki skalny teren, no i czy kondycyjnie dasz radę, bo z Kuźnic to kawał drogi. To ostatnie da się pominąć, bo na Kasprowy można się dostać kolejką, a stamtąd droga na szczyt nie jest już tak odległa. No, a jeżeli ty sam nie jesteś pewien czy się w takim terenie odnajdziesz, to nie ma przecież żadnego wstydu w zdobywaniu doświadczenia na innych, trochę łatwiejszych szlakach. Ciągle za to pięknych pod względem widokowym. Za takie z pewnością można uznać wejście na Kozi Wierch z Doliny Pięciu Stawów, czy zielony szlak na Zadni Granat. Szpiglasowy Wierch od „Piątki” natomiast pozwala zapoznać się z ułatwieniami w postaci łańcuchów. Tak jak wspomniałem wcześniej, każdy odbiera trudności nieco inaczej. Może niektórych to zdziwi, ale zdecydowanie przyjemniej pokonywało mi się przeszkody poprzedniego dnia, w drodze na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem. I nie mówię, że jest tam łatwiej – było mi wygodniej. Zdecydowanie przyjemniej też wędrowało mi się na Kościelec, a przecież niektórzy to właśnie ten szczyt uważają za trudniejszy od Świnicy. Jak widać, odbieranie trudności jest bardzo subiektywne, więc warto najpierw poznać trochę samego siebie. Sztuczne ułatwienia pomagają pokonać przeszkody, ale nie powinniśmy chyba całkowicie na nich polegać. Mają być pomocą, a nie całkowitym zastąpieniem uwagi. Inaczej skończycie jak ja, chcąc dotknąć każdego z nich. Pod względem technicznym, pokonywane przeszkody nie należą do jakichś wybitnie trudnych. No, ta ostatnia ścianka sprawiła mi sporo kłopotów, ale ona też jest ubezpieczona. Główne zagrożenia to ekspozycja, bo szlak biegnie długo w bliskim otoczeniu stromego zbocza, no i samo podłoże. Często pokonuje się płyty, które wydeptane przez innych i po opadach deszczu, mogą stanowić naprawdę śmiertelne zagrożenie. Jeżeli doda się do tego bardzo duży ruch turystyczny, to jestem w stanie sobie wyobrazić, że „mijanki” na szlaku nie należą do najprzyjemniejszych. No i do tego dochodzi przede wszystkim to, co siedzi w głowie, bo trasa wiedzie w prawdziwie górskim otoczeniu. Odporność na „przepaściste” przejścia i brak lęku wysokości na pewno ułatwią sprawę. Dlatego w mojej ocenie, nie jest to szczyt, który powinieneś wybrać na pierwszą wycieczkę w Tatrach Wysokich. Jeżeli jednak jesteś zdecydowany, to ruszaj śmiało. To naprawdę ciekawy i gwarantujący spore emocje szlak. W powyższym wariancie, to jakieś 18 km marszu i niemal 1600 m przewyższeń. Nie jest to mało, a mapy wskazują, że trzeba zarezerwować sobie prawie 10 godzin wolnego czasu. Możecie zajrzeć też do galerii, gdzie znajdziecie znacznie więcej zdjęć z tej wędrówki. Wycieczka na Świnicę jest wymagająca pod względem pokonywanych trudności, ale też wymaga niezłego przygotowania kondycyjnego. Zerknijcie więc, czy to coś dla was. Jeżeli chcecie być zawsze na bieżąco i otrzymywać maile o kolejnych wpisach, zostawcie swój adres e-mail. Gdybyście natomiast nie wiedzieli co robić z nadmiarem gotówki, to zerknijcie na nasz profil w portalu Patronite. Można zgarnąć fajne zdjęcia. Pozdrawiamy!
Na pierwszym planie grań Liptowskich Kosturów, Szpiglasowy Wierch i Szpiglasowa Przełęcz, widać przebieg szlaku na przełęcz – szpiglasowe perci, widać Świstową Czubę i szlak, który przez nią wiedzie z Doliny Pięciu Stawów do Doliny Rybiego Potoku i nad Morskie Oko (lub odwrotnie). Teraz kolej na panoramy od północy.
Świnica to jeden z ciekawszych i bardziej popularnych szczytów w polskich Tatrach. Trasy, które prowadzą na wierzchołek, zaliczają się do trudnych. Zimą bywa ślisko. Co więcej, należy pamiętać o ogromnym niebezpieczeństwie podczas burzy w górnej kopule szczytowej (przebywanie w pobliżu licznych łańcuchów, w które uderzają pioruny, grozi śmiercią). Przejście opisywanej drogi zajmuje najwięcej czasu. Podejście od Świnickiej Przełęczy jest łatwiejsze od podejścia od strony Zawratu (mniej ekspozycji i wspinaczki). Schronisko na Hali Gąsienicowej (1500 m) - Dwoiśniak (1608 m) 20' Spod schroniska „Murowaniec” na Hali Gąsienicowej wyruszamy żółto-zielono-czarnym szlakiem na południowy zachód. Na pierwszym skrzyżowaniu nie skręcamy w lewo – cały czas idziemy prosto. Wędrujemy łagodną i miłą ścieżką pośród kosodrzewiny; mijamy kolejno stawy: Jedynak, Samotniak i Dwoiśniak (wszystkie po naszej prawicy). Przy ostatnim z nich stoi drogowskaz: czarny szlak na Świnicką Przełęcz (krótszy; omija przełęcz Liliowe) odbija w lewo. My jednak wybieramy drogę w stronę Kasprowego Wierchu. Dwoiśniak (1608 m) - Liliowe (1952 m) 1h 10' Niebawem przechodzimy pod linami kolejki krzesełkowej. Faktycznie zaczynamy podejście, które jednak jest niezmiernie łagodne i lekkie. 5 minut później następne rozdroże. Skręcamy w lewo zielonym szlakiem, który wiedzie licznymi zakosami mocno pod górę na Liliowe. Możemy się trochę zmęczyć, gdyż na przełęcz wchodzi się zboczem Beskidu prawie 50 minut. Niemniej jednak zero trudności, dreptamy po wygodnym chodniku. Liliowe (1952 m) - Świnicka Przełęcz (2050 m) 25' Z przełęczy Liliowe ciekawy widok na Liptowskie Kopy położone na Słowacji. Dalej wędrujemy już tylko czerwonym szlakiem na wschód (szeroka ścieżka wyłożona kamiennymi płytami w wielu miejscach). Trawersujemy zbocza najpierw Skrajnej Turni, a nieco później Pośredniej Turni. Świnicką Przełęcz osiągamy po 20-25 minutach. Świnicka Przełęcz (2050 m) - Świnica (2301 m) 50' W lewo odchodzi czarny szlak do schroniska Murowaniec. My oczywiście idziemy prosto, szlakiem czerwonym. Zaczynamy strome podejście po kamiennych stopniach, które prowadzą blisko krawędzi grzbietu. Następnie zakosami przechodzimy na prawo. Idąc skalnym chodnikiem dochodzimy do rynny, która ubezpieczona jest łańcuchami. Czeka nas teraz trawers wąską kamienną ścieżką, która zaprowadzi nas do najtrudniejszego miejsca naszego szlaku. Trzymając się łańcuchów przechodzimy przez Żleb Blatona. Należy zachować tutaj szczególną ostrożność, żleb, który prawie zawsze jest mokry, kończy się stromym urwiskiem. W miejscu tym straciło życie wielu turystów. Idąc po kamiennych płytach omijamy przepaść. Po kilku minutach zauważymy czerwoną strzałkę, skręcamy w lewo i trzymając się łańcucha przechodzimy przez wyraźne wcięcie zwane, Wrótkami. Dalej ponownie czeka nas trawers po kamiennym i piarżystym zboczu po stronie Cichej Doliny Liptowskiej. Po kilkunastu metrach pojawiają się ponownie łańcuchy ułatwiające wspinaczkę po skalnych płytach. Dochodzimy do rozstaju szlaków (w prawo, za strzałką prowadzi szlak na Zawrat). Chwytając łańcuch rozpoczynamy ostateczne podejście na szczyt, niejako wspinaczkowe. Szlak zakręca w lewo. Wchodzimy po głazach i skośnych skałach. Ostatnie kroki należy stawiać z dużą precyzją, ponieważ jest bardzo wąsko. Niebawem meldujemy się na Świnicy. Czas na zasłużony odpoczynek i podziwianie fascynujących widoków. Wracamy tą samą drogą do rozstaju szlaków. Następnie możemy udać się w kierunku przełęczy Zawrat, lub wrócić do Świnickiej Przełęczy. Pozostałe warianty wejścia na Świnicę: Trasa Szlak Czas Na Świnicę z Zawratu 50' Na Świnicę z Kasprowego Wierchu 1h 40' Na Świnicę z Hali Gąsienicowej przez Zieloną Dolinę Gąsienicową 2h 20' comments powered by
Ile się Idzie z Kasprowego Wierchu na Giewont? Licząc wyłącznie odcinek od Kasprowego Wierchu do Giewontu, będą to niespełna 3h. Jeżeli zdecydujecie się na spacer w przeciwnym kierunku, to trzeba będzie dorzucić dodatkowe 30 minut. Jest to czas, który pozwala przemaszerować 6 km po tatrzańskim raju. Czy męcząco?
Świnica to szczyt położony na wysokości 2301 m w Tatrach Wysokich w otoczeniu trzech dolin: Gąsienicowej i Pięciu Stawów, a także Cichej na Słowacji. Oferuje piękne widoki, ale z pewnością nie jest to szlak dla początkującego turysty. Wymaga on bowiem trochę doświadczenia, obycia z ekspozycją i łańcuchami. Prędzej czy później zaczniesz o niej myśleć i nie będzie chciała Ci wyjść z głowy. Kiedy poczujesz, że jesteś gotowy, idź, bo na pewno nie pożałujesz! Czy Świnica to szczyt dla każdego? Opis szlaku Świnica - Zawrat W Internecie znajduje się już wiele opisów szlaku na Świnicę, dlatego nie chcieliśmy pisać kolejnego. Bardziej zależało nam na tym, aby opisać wędrówkę z perspektywy kogoś, kto pierwszy raz wybiera się na słynną górę. I szuka odpowiedzi na pytania czy poradzi sobie fizycznie i jakie trudności czekają go po drodze? Czy Świnica faktycznie jest taka straszna jak mówią niektórzy czy jest trochę inaczej. Czy może się tam wybrać każdy turysta? Dlaczego niektórzy bagatelizują ten szczyt zimą? No to lec goł! Droga do Murowańca przez Boczań czy Doliną Jaworzynki? Już na początku czeka na Ciebie dylemat, który szlak wybrać? Niebieski czy żółty? Pewnie większość wybrałaby ten krótszy, w tym przypadku jednak czasy przejść są takie same. Jak się później okaże szlak Kuźnice – Murowaniec będziemy mieć oklepany do tego stopnia, że z drzewami po drodze witamy się jak z dobrymi kumplami (niektóre nawet dostały imiona: „Gruby Benek” i „Chudy Zenek”). Wybór nie był łatwy, ale postawiliśmy na żółty szlak przez Dolinę Jaworzynki. Wędrówka z poprzedniego dnia w Tatrach Zachodnich na Starorobociański Wierch, dobrze nam zrobiła, bo szło się naprawdę lekko i zanim się obejrzeliśmy dotarliśmy do Przełęczy między Kopami. A potem to już wiadomo, po płaskim i schronisko! Po drodze tylko kwitnąca wierzbówka w Dolinie Gąsienicowej zatrzymała nas na krótką sesję. Planowane śniadanie na Murowańcu przełożyliśmy, bo widząc Kościelec, Świnicę i resztę „Brygady RR” stwierdziliśmy, że przerwę zrobimy bliżej gór. Idealnym miejscem okazała się okolica Zielonego Stawu, tuż przed rozwidleniem na Świnicką przełęcz i Karb. Herbata, bułka i kabanos, na deser czekolada. W takich okolicznościach to śniadanie bije wszystkie serwowane w hotelach pięciogwiazdkowych. Do tego cisza na szlaku. Jak się okaże później na górze ludzi będzie zdecydowanie więcej i czasem trzeba będzie poczekać w małej kolejce. Według prognoz tego dnia miało się przejaśnić około południa, dlatego mniej więcej o tej porze chcieliśmy być na szczycie. Niestety Świnica coraz bardziej kryła się w chmurach, a my przez całą drogę liczyliśmy na znaczną poprawę pogody. W drodze na Świnicką Przełęcz Im dalej w kierunku Przełęczy tym gęściej robi się na szlaku. Sporo ludzi wchodzi razem z nami, ale też kilka już schodzi, choć jest dopiero 9 rano. Po około godzinie drogi jesteśmy na Świnickiej Przełęczy. Szlak tu powoli, majestatycznie zmienia się z zielonego dywanu na ostre kamienie. Im wyżej tym trawy coraz mniej. Obowiązkowa przerwa na zdjęcia nie trwa zbyt długo, bo pogoda i widoczność nie rozpieszczają. Ruch na Przełęczy jest zdecydowanie większy i to z każdej strony. Ludzie schodzili już ze Świnicy, ale sporo osób szło z pobliskiego Kasprowego. Ruszamy na szczyt. Zaczynamy kamienistymi schodami ostro w górę, niby jest tu wyznaczony szlak, ale łatwo go ominąć co nie jest problemem, bo szybko można odnaleźć właściwą drogę. Dzięki temu, że szlak jest dosyć szeroki spokojnie można mijać się na szlaku i uniknąć przymusowych postojów. Po chwili zaczynają się wyczekiwane przez nas łańcuchy i drabinki. Niektórzy się ich boją, ale my zawsze powtarzamy, że one mają nam przecież ułatwiać, a nie utrudniać przejście trudniejszych fragmentów na szlaku. Dochodzimy do słynnego żlebu Batona, niby płasko, niby łatwo ale.. ślisko, dlatego zbieramy z ziemi łańcuch i trzymając się go idziemy jak po stole. Żleb kończy się i między skałami skręcamy w lewo o czym informuje nas czerwona strzałka. Tu pośród chmur zaczyna wyłaniać się panorama Doliny Pięciu Stawów. Dalej szlak zaczyna się lekko wznosić, nie jest niebezpiecznie, ale śliskie i kruszące się kamienie wraz z ekspozycją robią swoją robotę. Chyba trafiliśmy w odpowiednią godzinę z wejściem na szczyt bo nie mijamy zbyt dużo ludzi, a jak się później okaże, mijanki mogą sprawić spore problemy. Szczególnie dla osób, które czują się zbyt pewnie idąc wzdłuż przepaści. Kilkanaście metrów od szczytów Świnicy (tak, tak, szczytów, bo wierzchołki są dwa) mijamy rozgałęzienie w stronę Przełęczy Zawrat. Po kilku minutach jesteśmy na szczycie i nie widzimy nic. Mgła przysłoniła dosłownie wszystko, prognoza tym razem się nie sprawdziła, a szkoda. Przed nami był nadal chyba najbardziej wymagający odcinek szlaku, więc po chwili ruszyliśmy na Przełęcz Zawrat. Świnica - Przełęcz Zawrat [AKTUALIZACJA] Szlak ten został zamknięty w maju 2018 roku do odwołania z powodu obrywu skalnego i zniszczenia dużego fragmentu szlaku. Jest to dosyć trudny odcinek przy którym należy zachować szczególną ostrożność. Droga idzie ostro w dół i przy schodzeniu szczególnie przydają się tu łańcuchy. Cały czas towarzyszy nam znana od kilkudziesięciu minut przepaść, ale ostrożnie stawiając kroki przejście nie sprawia nam większych problemów. W pewnym momencie zauważamy przed sobą spory zator. Okazuje się, że dochodzimy do najtrudniejszego miejsca na trasie Świnica - Zawrat, czyli "kominka". Jest to długi blok skalny ubezpieczony łańcuchami i klamrami. Przy schodzeniu nie powinien on sprawić wielu trudności, no może oprócz długich kroków, które trzeba robić między klamrami. Końcówka to już całkiem szeroka ścieżka usypana małymi kamyczkami, które lubią usypywać się spod butów. Niezwykłe widoki na Zawracie W końcu docieramy do Przełęcz Zawrat. To tutaj zaczyna się najsłynniejszy i uznawany za najtrudniejszy szlak w Polsce - Orla Perć. Jak na złość dopiero na Przełęczy wyszło słońce i widoczność była o niebo lepsza niż na Świnicy. Naszym oczom ukazała się panorama Dolina Pięciu Stawów i Zadni Staw Polski, a dostrzec można także Krywań, Rysy czy Mały Kozi Wierch. Przełęcz Zawrat - Dolina Gąsienicowa Przed nami ostatni dosyć wymagający odcinek z Przełęczy Zawrat do Doliny Gąsienicowej. Pierwsze zejście tym szlakiem pamiętamy do dziś, choć od tego czasu już trochę minęło. Są miejsca, które zostają w pamięci na dłużej i to niewątpliwie jest jedno z nich. I te zakwasy następnego dnia też pamiętamy! Podczas zejścia z Zawratu, zwłaszcza na początku, trzeba zachować szczególną ostrożność i nie ma się co spieszyć ze stawianiem kroków. Jest kilka miejsc, gdzie łańcuchy nam to zdecydowanie ułatwią. Z Przełęczy można także zejść do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Ten szlak jest zdecydowanie mniej wymagający. Właśnie nim wybraliśmy się pierwszy raz na Zawrat. Jest on dosyć długi, ale bardzo malowniczy. Czy szlak na Świnicę jest trudny i dla każdego? Ciężko odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Podejście od strony Świnickiej Przełęczy wydaje się być szlakiem o umiarkowanym poziomie trudności. Osoby już trochę obyte z łańcuchami i ekspozycją, które chociażby weszły na Giewont czy Szpiglasowy Wierch, nie powinny mieć większych problemów z przejściem tego szlaku. Trochę więcej trudności możemy napotkać na szlaku Świnica - Zawrat. Na pewno nie jest to miejsce polecane osobom, które mają lęk wysokości czy przestrzeni. Wąskie ścieżki nad przepaścią mogą powodować przyspieszone bicie serca. Byliśmy świadkami jak niektórzy, właśnie w takich miejscach, nie byli w stanie zrobić kolejnego kroku. Trzeba też pamiętać, że wejście na Świnicę przez Zawrat, czy to z Doliny Pięciu Stawów czy z Murowańca, to dość długa i fizycznie wyczerpująca wędrówka. Piękna, ale także niebezpieczna Świnica Świnica to góra, która słynie również z wielu wypadków, w tym niestety także śmiertelnych. Cieszy się coraz większą popularnością, także wśród tych, którzy nie mają zbyt dużego doświadczenia. Świnica znajduje się stosunkowo blisko Kasprowego, gdzie można wjechać kolejką. Zdarza się, że dosyć spontanicznie staje się celem, ponieważ jest w miarę blisko. To jednak jest szlak, gdzie należy się odpowiednio przygotować, zaczynając od stosownego ubrania i obuwia, bo tutaj japonki czy sandały zdecydowanie nie zdadzą egzaminu. W okolicach masywu Świnicy w przeszłości dochodziło i wciąż dochodzi do wielu wypadków, a także samobójstw. Nie idź tam tylko dlatego, że znajomy tam był i dał sobie radę. Jeśli nie jesteś przekonany jak poradzisz sobie w trudnych warunkach, to poczekaj. Zdobądź trochę doświadczenia i kiedy będziesz gotowy, idź. Zanim pójdziesz na Świnicę zimą.. Świnica zimą potrafi być jeszcze bardziej wymagająca, ale także zdradliwa. To, że nie mieliście problemów ze zdobyciem góry latem, nie oznacza, że tak samo będzie z wejściem zimowym. Tutaj zdecydowanie trzeba mieć już wiedzę jak poruszać się w tym okresie w wysokich górach. Aby to zrobić warto wybrać się na podstawowy zimowy kurs turystyki, który przygotuje Cię do samodzielnych i bezpiecznych wypraw. To własnie tam uzyskasz niezwykle cenne informacje, między innymi o tym jak się ubrać zimą, jak posługiwać się czekanem, nauczysz się chodzić w rakach, jak hamować podczas upadku, jak poruszać się w terenie zagrożonym lawinami i jak zachować się w sytuacji kryzysowej. Nasze odczucia po zdobyciu Świnicy Po naszej letniej wędrówce na Świnicę zdecydowanie czujemy niedosyt. Kapryśna pogoda odebrała nam jakiekolwiek widoki, być może dlatego też nie odczuliśmy też ekspozycji w niektórych miejscach, bo nie mieliśmy szans nic zobaczyć. Wędrówka dla nas zdecydowanie do powtórzenia w lepszych warunkach pogodowych! Przejście odcinka Świnica - Zawrat to w naszym odczuciu dobry wstęp przed najtrudniejszym polskim szlakiem, Orlą Percią. A jakie są Wasze doświadczenia związane ze Świnicą? Zdobyliście ją już czy zaczynacie powoli o tym myśleć?
Tatry: Z Kasprowego Wierchu do Doliny Strążyskiej Tatry: Kuźnice - kolejka - Kasprowy Wierch - szlak czerwony - Kopa Kondracka - szlak żółty - Przełęcz Kondracka - szlak niebieski - Wyżnia Przełęcz Kondracka - szlak czerwony - Polana Strążyska - szlak czerwony - Zakopane
Potężna i piękna Świnica przyciąga wzrok zarówno z wysokości Zakopanego, jak i wielu miejsc w Tatrach. Nic dziwnego, że stanowi jeden z najczęściej odwiedzanych przez turystów szczytów po ich polskiej stronie. Prezentujemy opis i zdjęcia szlaku prowadzącego na wierzchołek od Świnickiej położona jest w grani głównej Tatr Wysokich i stanowi pierwszy od zachodu wybitny szczyt wchodzący w ich skład. To w tym miejscu grań „rozdziela się” – od głównego grzbietu odchodzi 9-kilometrowa wschodnia grań Świnicy, biegnąca przez Orlą Perć aż do Wołoszyna. Masyw Świnicy góruje ponad trzema dolinami: Doliną Gąsienicową, Doliną Pięciu Stawów Polskich i Doliną Cichą, a dokładniej jej gónym piętrem – Doliną Walentkową. Posiada dwa wierzchołki: niższy – taternicki (2291 m i wyższy – turystyczny (2301 m rozdzielone Świnicką Szczerbiną Niżnią. Na pierwszy wychodzono już w XVIII wieku w celu dokonywania pomiarów trygonometrycznych, natomiast główny zdobyty został dopiero w 1867 roku przez sławnego przewodnika Macieja Sieczkę. W późniejszych latach stała się popularnym celem wycieczek. Na szczycie stawali Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Julian Marchlewski, Maria Skłodowska-Curie, Stanisław Wyspiański i Włodzimierz wspomniana popularność w połączeniu z dość łatwą dostępnością – szczególnie po wjeździe kolejką na Kasprowy Wierch – sprawiają, że na Świnicę tłumnie udają się turyści nie zdający sobie sprawy z jej potencjalnych niebezpieczeństw. Obecnie na szczyt dostać się można z dwóch stron: od Świnickiej Przełęczy lub od Zawratu. Drugi wariant jest znacznie trudniejszy, wiedzie zboczami o dużej ekspozycji, a przebieg trasy wymaga obycia w poruszaniu się po skalnym terenie. W tym artykule skupimy się na prezentacji szlaku prowadzącego ze Świnickiej Świnicką Przełęcz dotrzeć można czarnym szlakiem biegnącym przez Zieloną Dolinę Gąsienicową lub czerwonym szlakiem od strony Kasprowego Wierchu i przełęczy Liliowe. Świnicka PrzełęczŚwinica – widok ze Świnickiej PrzełęczyW tym miejscu rozpoczynamy właściwe podejście na szczyt Świnicy. Od początku wiedzie ono przez teren typowo skalny, jedynie niewielkie skrawki terenu porastane są przez trawy. Po łatwych schodkach dochodzimy do pierwszych łańcuchów, których w drodze na wierzchołek napotkamy jeszcze mnóstwo. Przy zachowaniu należytej ostrożności, nie powinny one jednak przysporzyć większych problemów. Wkrótce szlak skręca w prawo, trawersując słynny Żleb Blatona, według niektórych najtrudniejsze miejsca na trasie. Nie ma tu większych trudności technicznych, jednak żleb kończy się stromymi urwiskami. Odcinek ten ubezpieczony jest łańcuchami, szczególnie przydatnymi przy śliskim podłożu, np. w przypadku nagłego załamania pogody. Docieramy tu charakterystycznej szczerbiny zwanej „Wrótkami”. Początek szlakuWidok w kierunku Świnickiej PrzełęczyPierwszy łańcuchTrawers Żlebu Blatona„Wrótka”Dalej podchodzimy terenem o dość stałym nachyleniu, ponownie pomagając sobie łańcuchami. Dość szybko zdobywamy wysokość, a dobre urzeźbienie podłoża ułatwia sprawną wspinaczkę. Na zachodzie podziwiamy rozległą Dolinę Cichą i Tatry Zachodnie, wkrótce otwierają się także widoki na otoczenie Doliny Pięciu Stawów Polskich. Widok na Dolinę Cichą i Tatry ZachodniePodejście na ŚwinicęPodejście na ŚwinicęPodejście na ŚwinicęWidok na Dolinę Pięciu Stawów PolskichKamienna ścieżkaW ten sposób zbliżamy się do szczytu Świnicy. W ostatnim odcinku szlak skręca nieco w lewo. Pokazuje się fantastyczna grań Orlej Perci z królującym w niej Kozim Wierchem. Trudniejsze miejsce czeka nas jeszcze tuż pod wierzchołkiem. Jest nim prawie pionowa skałka, do której pokonania potrzebne będzie znalezienie odpowiedniego uchwytu. Może to stanowić pewien problem zwłaszcza dla osób o niższym wzroście. Jeszcze kilka metrów przejścia dość wąską granią i osiągamy szczyt, doskonały punkt widokowy na wszystkie kierunki. Końcówka szlaku, widoczne trudniejsze miejsceWidok na Orlą PerćSzczyt ŚwinicyWidok na taternicki wierzchołek ŚwinicyWejście na Świnicę od Świnickiej Przełęczy jest z pewnością łatwiejsze niż droga od strony Zawratu. Nie jest to jednak trasa dla turystów dopiero zaczynających swoją przygodę z Tatrami, a zwłaszcza dla nieświadomych przebiegu szlaku i potencjalnych zagrożeń osób przedłużających sobie spacer z Kasprowego Wierchu. O czyhających się na Świnicy potencjalnych zagrożeniach najlepiej świadczą statystyki TOPR: w jej rejonie przeprowadzono ok. 120 akcji ratunkowych, a liczba ofiar przekroczyła 40 osób. Dla dobrze przygotowanych turystów stanowić może jednak wspaniały cel wycieczki, ciekawej pod względem przebiegu szlaku i niezwykle atrakcyjnej galeria Świnica Świnicka Przełęcz szczyt
Niezwykle malownicza trasa biegnąca przez grań masywu Czerwonych Wierchów, aż do Kasprowego Wierchu. Szlak rozpoczyna się w Kirach, u wylotu Doliny Kościeliskiej, tuż przed kasą biletową do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Można tu dotrzeć busem kursującym z centrum Zakopanego. Trasa prowadzi przez szczyty, z których najwyższy to Krzesanica, położona na wysokości 2122 metrów
369 views, 0 likes, 2 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from naszkasprowy.pl: Drodzy, tworzymy historię Spotkań Przyjaciół Kasprowego Wierchu od 2007 roku. Bądźcie z nami również w
Spotkania ludzi związanych z Kasprowym Wierchu to już tradycja. Zawsze organizowane są na koniec sezonu zimowego, zawsze na szczycie – przy obserwatorium meteorologicznym. Tak też było i w tym roku. Na szczycie stanął ołtarz, wokół którego zgromadziło się kilkaset osób. Nabożeństwo poprowadził ks.
Wagoniki mieszczą od 30 do 60 osób, a kolejka funkcjonuje przez cały rok. Zatrzymuje się kilkadziesiąt metrów poniżej najwyższej grani Kasprowego – nieopodal stacji meteorologicznej oraz restauracji. Są to najwyżej położone budynki w naszym kraju. Trasa z Kasprowego Wierchu – gdzie wyruszyć dalej?
Suma wzniesień: z Murowańca 880 m / z Kasprowego Wierchu ok. 480 m Długość trasy: z Murowańca ok. 9,2 km / z Kasprowego Wierchu ok. 6 km Czas wyprawy zimą (sam przemarsz przy dobrych warunkach – góra dół ) : z Murowańca ok. 7:30 h / z Kasprowego Wierchu ok. 5 h (w gorszych warunkach czas przejścia może być znacznie dłuższy

Na szczęście dzieci wspaniale poradziły sobie na szlaku, z wielkim zadowoleniem i radością idąc przez całą trasę, możemy więc szczerze polecić Wam zejście z Kasprowego Wierchu przez Dolinę Gąsienicową na piękną rodzinną wycieczkę! W nasze wpisy wkładamy dużo pracy, aby były one jak najbardziej praktyczne i użyteczne

Aby dojść na Zawrat, docieramy najpierw na Halę Gąsienicową dowolnym szlakiem (przez Boczań, Jaworzynkę lub Psią Trawkę). Od tamtejszego schroniska kierujemy się szlakiem niebieskim nad Czarny Staw Gąsienicowy. I dalej też szlakiem niebieskim. Ścieżka okrąża staw, a następnie zaczyna piąć się ku górze. Polecamy naszą aplikację na smartfony i tablety, która oprowadzi cię po okolicy Kasprowego i wciągnie w świat niesamowitej przyrody i przygód. Co ile i w jakich godzinach kursuje kolej? W sezonie wagonik wyrusza co 10 minut, a w przypadku gdy nie ma zbyt wielu chętnych - co 30 minut. @yogi&ranger a nie przepraszam - wg wiki zaczyna sie od strony zachodniej od Zawratu (choc nie wiem czemu akurat od Zawratu bo droga dalej na Swinice i w sumie az do Przeleczy Swinickiej, nie jest wcale technicznie latwiejsza). Dopiero od Przeleczy do Kasprowego jest spacerek. .